niedziela, 19 grudnia 2010

Cele, wytyczne, marzenia… Czyli do czego chcę dążyć?

Dzisiaj pierwszy wpis, który będzie już konkretnie dotyczył tego, o czym ten blog ma być, czyli o dążeniu do niezależności. Wielu z nas wyznacza sobie różnego rodzaju cele, które z lepszym lub gorszym efektem zaczynamy realizować. Tak jest również i w moim przypadku. Wiem, że zadanie to nie będzie łatwe, ale mam nadzieję, że chociaż w sporej części będę w stanie je wykonać.

Jak bardzo niezależnym chcesz być?

To było pierwsze pytanie, które sobie postawiłem, decydując się na przedsięwzięcie tego projektu. Odpowiedź nie jest łatwa, bowiem nie chodzi mi o tylko i wyłącznie osiągnięcie niezależności finansowej, chociaż wokół niej będzie się wszystko kręciło. Chodzi tutaj o coś głębszego. Wyobraźcie sobie taki obraz: budzicie się rano obok swojej pięknej ukochanej, do sypialni zagląda poranne słońce, a waszym głównym problemem w tym momencie jest to, co zlecić gosposi do przygotowania na śniadanie. Jesteście niezależni nie tylko jeżeli chodzi o pieniądze, ale również czas (nie macie narzuconych żadnych ram czasowych, nie gonią was terminy, nigdzie się nie musicie spieszyć, ani na nic czekać), miejsce (jeżeli pewnego ranka obudzisz się w innym mieście, nie jesteśmy zmuszeni do powrotu, wręcz przeciwnie, jeżeli tylko masz taki kaprys, wsiadasz z samochód i ruszasz jeszcze dalej), ludzi (liczą się dla Ciebie Twoi bliscy, jednocześnie nie jesteś zależny od innych). W dużym skrócie właśnie do tego chciałbym dążyć.


Czym będę się teraz zajmował?

Jak już wspominałem w pierwszym wpisie, w „biznesie internetowym” siedzę już od dawna. Nie są mi obce różne techniki oraz sposoby zarabiania przez sieć. Jednak do tej pory pieniądze otrzymywałem głównie za wykonane zlecenia. Póki co dalej tak będzie, jednak z czasem będę tworzył sobie źródła dochodów pasywnych, czyli takich, które będą dawały mi pieniądze, a nie będę musiał na nie pracować (w późniejszej fazie, gdyż na początku też trzeba trochę się narobić). Cel niezależności finansowej będzie zrealizowany, kiedy moje pasywne wpływy będą wystarczające, aby móc się utrzymać, nie martwiąc się o brak pieniędzy. Ile mi potrzeba? Jako, ze jestem bardzo wymagający i lubię prowadzić rozrzutne życie, próg ten ustanowiłem sobie na poziomie 15000 miesięcznie. Wiem, że nie jest to mało i wielu z was stwierdzi, że cel ten będzie trudny do osiągnięcia, ale czy ktoś odważy się powiedzieć, że niemożliwy? Nie sądzę.

Teraz kilka słów o czymś, co już kilka razy nazwałem projektem. Otóż od jutra (poniedziałek jest bardzo dobrym dniem na rozpoczynanie różnych rzeczy) rozpoczynam realizować swoje cele. Na koniec każdego miesiąca będę zamieszczał podsumowanie, w którym będę uwzględniał wszystkie zyski oraz koszty, jakie ponosiłem. Nie będę rozpisywał się w nich na temat różnego rodzaju rozliczeń podatkowych, dlatego też wszystkie liczby będą podawane brutto. 

Co to oznacza, ze startuję z projektem od poniedziałku? Chodzi o to, że wszystko zaczynam tworzyć na nowo. Wpłacam niewielki kapitał początkowy oraz swoją wiedzę, która nie jest mała i zaczynam wszystko od początku. Będę zajmował się głównie prowadzeniem stron i zarabianiem na nich. I tutaj kolejna uwaga, ze względu na konkurencję, która również będzie miała dostęp do tego bloga, nie będę ujawniał nazw, a także adresów internetowych swoich stron. Będą one nazywane odpowiednio A, B, C, itd. 

Co będzie mnie motywowało?

Motywacji mam kilka, ale chciałbym podzielić się dwiema najważniejszymi. Po pierwsze owa niezależność jest jednym z moich marzeń i właśnie dążenie do spełnienia mojego marzenia będzie moją główną motywacją. Drugą motywacją jest dla mnie moja dziewczyna, dla której pragnę wszystkiego co najlepsze, a myślę, że niezależność będzie jednym z najlepszych prezentów, jaki mogą jej sprawić. Zrobiło się trochę sentymentalnie, ale przejdźmy dalej.

Granice czasowe, czyli również motywacja, ale już nie tak miła…

Czas na wyznaczenie sobie daty, która będzie dla mnie granicą czasową, do której owy cel chciałbym osiągnąć – dedline. Nie jest to łatwe, gdyż trzeba połączyć jednocześnie dwie rzeczy. Po pierwsze chęci, czyli działanie jak najszybsze – termin jak najszybszy, oraz możliwości, czyli wzięcie pod uwagę realiów – termin się oddala. Miesiąc, w którym chciałbym, aby mój dochód pasywny wynosił owe 15000zł, ustaliłem sobie na czerwiec 2012 roku, czyli na realizację celu daję sobie półtora roku. Czyli wygrały chęci, gdyż data ta, biorąc pod uwagę wysokość kwoty, jest szaleństwem. W takim razie trzeba działać szybko.

Na razie tyle, ale mam nadzieję, że już w bardzo niedługim czasem pojawi się mój drugi wpis, w którym będę opisywał powstawanie mojej pierwszej strony do projektu. W końcu od jutra zaczynam działania na maxa. 

Zapraszam do pozostawiania komentarzy, a jeżeli chcecie na bieżąco wiedzieć, jak przebiega moja droga do osiągnięcia celu, zapraszam do subskrypcji mojego kanału RSS.

3 komentarze:

  1. Proponuję rozdzielić sobie ten cel na mniejsze kroki. Takie planowanie sporo naprzód zwykle nie jest zbyt dobrym pomysłem (przynajmniej z moich doświadczeń). Wyznacz sobie kiedy chcesz zarobić pierwsze 100 zł pasywnie, 500 zł, 1000 zł, 2000, 5000, 10000 i tak dalej - kwoty według uznania. Byle termin był zawsze bardzo bliski (cele miesięczne, dwumiesięczne czy kwartalne), a kwota realistyczna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Życzę Ci jak najlepiej i mam nadzieję że cel zrealizujesz chodź termin to sobie ustaliłeś bardzo napięty jak na taką kwotę pasywnego dochodu.

    OdpowiedzUsuń
  3. @Marcin
    Jeszcze nie wiem, cy będę rozdzielał. Na razie ustaliłem sobie taki cel i zobaczymy, jak będzie mnie motywowało. Póki co, mało czasu (w związku z okresem świątecznym), ale na 100% pierwsza stronka ruszy jeszcze w ciągu najbliższych dni, czyli na pierwsze pasywne dochody mogę liczyć gdzieś dopiero w lutym (w końcu nie da się zarabiać, jeżeli nie ma się jeszcze ruchu).

    @Darmowa kasa
    Dziękuję, dziękuję. No termin nie jest zbyt odległy, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. :)

    OdpowiedzUsuń